Upokarzać można Polskę, ale nie wolno upokarzać Rosji


Mówi się, że koszula jest bliższa ciału, a sąsiad ważniejszy od kogoś kto mieszka daleko. Ta logika nie działa jednak w przypadku Francji czy Niemiec. Dla obydwu krajów czymś niezwykle cennym są relacje z Rosją, państwem z którym nie graniczą, ani nie mają jakiejś wspólnej szczególnie chwalebnej przeszłości. 

Prezydent Francji Emmanuel Macron mówi, że Rosji prowadzącej wojnę na Ukrainie nie można upokorzyć. Zarówno on jak i kanclerz Olaf Scholz z prezydentem Rosji Władymirem Putinem mają relacje intensywniejsze niż z którymkolwiek innym przywódcą państwa we wschodniej części Europy. Długie telefony jednego i drugiego europejskiej polityka stały się już przedmiotem drwin. Nie ma wątpliwości, że nawet w dniach wojny na komunikację z Putinem obaj przeznaczają więcej niż z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Żeleńskim albo prezydentem Polski Andrzejem Dudą.

A przecież gospodarczo Polska jest daleko ważniejsza od Rosji dla obydwu krajów. Szczególnie ważna jest dla Niemiec, dla których Rosja to zaledwie 2,3 proc. całkowitej wymiany handlowej RFN, co daje jej dopiero 13 pozycje w rankingu gospodarczych partnerów. W tym samym rankingu obrotów handlowych Republiki Federalnej Niemiec na piątym miejscu jest Polska (a łącznie cała Grupa Wyszehradzka byłaby na czwartym). 

Co więcej - perspektywicznie połączone rynki Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) plus Ukraina to dużo większy potencjał nabywczy niż obywatele Rosji. Zwłaszcza jeśli będziemy patrzeć na Ukrainę przed 24 lutego, jeszcze nie dotkniętą skutkami barbarzyńskich działań wojennych. 

Ten obszar Europy - bezpieczny dla niemieckich i francuskich inwestorów, przyjazny dla nich powinien być oczkiem w głowie Berlina i Paryża. Obydwa kraje powinny zrobić wszystko, by ich konsumenci i kontrahenci czuli się bezpiecznie a Rosja nie była w stanie psuć prosperity. Ubiegły rok nawet dla zdecydowanie najsłabszej z wymienionej piątki krajów (V4+Ukraina) był rokiem doskonałego wzrostu gospodarczego. A coraz zamożniejsi Polacy, Ukraińcy, Węgrzy, Słowacy i Czesi to najlepsze żródło dochodów dla francuskich i niemieckich przedsiębiorców.

Emmanuel Macron generalnie ma rację: nie powinno się upokarzać żadnego kraju. Dlaczego jednak prezydent Francji tak szczególnie troszczy się o sampoczucie barbarzyńskiej Rosji, w tym samym czasie  niebywale protekcjonalnie traktując Polaków czy Węgrów. Dlaczego to Władymir Putin ma według Macrona zachować twarz, a nie polski premier Mateusz Morawiecki, którego niedawno prezydent Francji kompletnie bezpodstawnie nazwał antysemitą? Dlaczego kanclerz Olaf Scholz nie potrafi przekazać Polsce nawet symbolicznej liczby czołgów w zamian za 240 egzemplarzy, które my przekazaliśmy Ukrainie? Dlaczego nie interesuje go coraz gorsza opinia o Niemczech w Warszawie, ale martwi się o samopoczucie mieszkańców Moskwy?

Szczególnie trudno zrozumieć Francuzów, z którymi Polska nigdy nie toczyła wojny, którą od wieków traktujemy z szacunkiem i szczerym podziwem. 

Jakby to nie było przykre - takie mamy realia - dla naszych największych partnerów z Unii Europejskiej jesteśmy cały czas narodami podrzędnymi, mniej ważnymi w przeciwieństwie do Rosjan, z którymi Francuzów i Niemców łączy jakaś niezrozumiała dla nas wspólnota wartości. Musimy z tego wyciągnąć wnioski.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czy KPO to Koniec Platformy Obywatelskiej czy Kompletna Porażka Opozycji?